sobota, 10 maja 2014

Jarmuż po raz pierwszy i drugi.

Kolejne warzywo, które wraca do kuchennych łask. Nie wiemy jak Wy, ale my nie pamiętamy go w swoim jadłospisie ("za dzieciaka").
Jakiś czas temu, przeglądając zagraniczne blogi kulinarne, trafiłyśmy na ciekawy przepis: Kale chips - zdrowa przekąska, fajnie wyglądała, ciekawe warzywo, pewnie w Polsce ciężko dostać... Tydzień temu w B. na półeczce, w lodóweczce, leży ono - warzywo z zagranicznego filmu - no przecież, że to jarmuż, przecież, że go poznałyśmy w pierwszej chwili... kale... pfff... ;)

Nie mogłyśmy zjeść go w całości więc pierwszego dnia zrobiłyśmy sławne chipsy z jarmużu, do najnowszego odcinka Gry od Tron, pasowały idealnie. Drugiego dnia na obiadek serwowałyśmy pesto z jarmużu z makaronem z czosnkiem niedźwiedzim.







Przepis na chipsy jest bardzo prosty. Należy oddzielić liście jarmużu od łodyg, umyć je, osuszyć, wyłożyć na papier do pieczenia. Następnie spryskać liście oliwą i przyprawić ulubionymi przyprawami (oby nie za dużo przypraw - nie chcecie chyba zabić smaku warzywa). Do piekarnika wkładamy na około 10-15 minut na 160 stopni. Jeśli posiadacie termoobieg, wówczas 5 minut powinno wystarczyć, by jarmuż zrobił się chrupiący.








Pesto zrobiłyśmy w następujący sposób:

W blenderze zmieliłyśmy:
- garść orzechów nerkowca (solone)
- garść pistacji (solone)
- 3 orzechy włoskie
Nugatowy zapach był nieziemski....

Następnie dodałyśmy łyżkę oliwy z oliwek oraz 3 pełne garście jarmużu. Na koniec do blendera wsypałyśmy dwie niepełne garście startego cheddara (długo dojrzewającego) i świeżo zmielony pieprz do smaku (ponieważ orzechy były solone, nie dodawałyśmy już soli).

Pesto przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.... Bez uprzedniego podgrzewania, świeże, aromatyczne pesto wymieszałyśmy z ugotowanym makaronem wstążki z czosnkiem niedźwiedzim. Pyszne!









niedziela, 13 kwietnia 2014

Mężczyzna w kuchni!

Dziś bardzo po męsku - dużo mięsa :)
Przepis pochodzi z książki dwóch, dobrze wszystkim znanych kucharzy: Pascal kontra Okrasa.
Przepis znajduje się na stronie 47 - Placuszki z kurczaka i szynki.
Gotował: Paweł - jak to dobrze czasami tylko popatrzeć i robić zdjęcia, może trochę poprzeszkadzać ;)


Przepis:
700g - piersi z kurczaka
150g - szynki gotowanej
1 - pęczek kolendry
1 - ząbek czosnku
1 - cebula dymka
70g - bułki tartej
60ml - oliwy z oliwek
świeżo zmielone sól i pieprz
4 łyżki - sosu sojowego, indonezyjskiego
3 łyżki - sosu słodko-kwaśnego
25g - pistacji 
1 pomarańcza
rukola do podania

Kotleciki:
Piersi z kurczaka siekamy bardzo drobno, tak by było konsystencji mielonego mięsa (jeśli ktoś posiada maszynkę do mielenia - polecam). Szynkę kroimy w drobne paski, które oddzielamy od siebie i wrzucamy do miski z posiekanym mięsem.
Cebulę siekamy wraz z zieloną częścią, to samo robimy z 1/2 pęczka kolendry. Czosnek siekamy i rozgniatamy z solą. Wrzucamy wszystko do miski z mięsem i przyprawiamy solą i pieprzem.

Sos:
Sos sojowy mieszamy wraz z sosem słodko-kwaśnym, dodajemy posiekane pistacje i sok z połówki pomarańczy. 
My wprowadziliśmy drobne zmiany do przepisu na sos. Ze względu na posiadanie ciemnego sosu sojowego dodaliśmy zaledwie 1 łyżkę a nie 4, do tego 4 łyżki sosu słodko-kwaśnego i podduszone wcześniej pomidorki z puszki.















sobota, 22 marca 2014

Cyryl - Lunch Coffee Wine

Zdecydowanie fajnie jest mieszkać w centrum Poznania... Pamiętacie wpis o Tyglu żywności ekologicznej, który miał miejsce na naszym podwórku? Dzisiaj napiszemy o świetnej knajpce "tuż za rogiem" - Cyryl Lunch Coffee Wine.
Na Placu Cyryla Ratajskiego nigdy nie było zbyt wielu atrakcji... Mamy tu Lewiatany, Bar mleczny, Kebabiarnię, Sushi na sztuki...Wszystko szaro-bure i bez pomysłu na wnętrze, menu i reklamę. Wtem, rok temu pojawił Cyryl, całkiem nowy, świeżutki i serwujący nie byle jakie smakołyki.

Zdjęcie jest własnością Cyryl Lunch Coffee Wine

Ciekawe logo od razu przyciągnęło naszą uwagę, natomiast modnie urządzone wnętrze podbiło nasze serca. 

Pierwsza na talerz trafiła jajecznica z szynką parmeńską, pomidorkami cherry oraz białą truflą (była pora śniadaniowa) - zapach był nieziemski a smak...yhmmm... potem (jak to po śniadaniu) przyszła pora na kawę i łakocia - bardzo aromatyczną szarlotkę domowej roboty - szczęście w pełni. Jeszcze kilkukrotnie odwiedzałyśmy naszą sąsiedzką knajpkę i zawsze wybierałyśmy coś innego... Np. Panini zapiekane z kozim serem ciemnymi winogronami, oliwą truflową i rukolą. Natomiast pozycją obowiązkową naszym zdaniem był i jest Król Parkietu: Bagietka z polędwicą wołową pieczoną w tymianku, duszonym czosnkiem, rukolą i musztardą Dijon... Z dań głównych możemy śmiało polecić Tagliatelle z prawdziwkami w sosie śmietanowym. Wszystkie rarytasy przygotowywane są na miejscu, oczywiście z produktów sezonowych.

Po roku od naszej pierwszej wizyty, nadarzyła się okazja, by Cyrylowi "cyknąć" kilka apetycznych fotek :) Zapraszamy do oglądania, ale przede wszystkim do odwiedzin naszej ulubionej, sąsiedzkiej knajpki.












Słynny torcik bezowy.








 Król Parkietu :)




czwartek, 6 marca 2014

Ośmiorniczki w pomidorowym pesto z makaronem spaghetti

Dziś na naszym stole zagościły stwory rodem z Obcego - przynajmniej takie było nasze pierwsze spostrzeżenie gdy otworzyłyśmy puszkę ośmiorniczek w zalewie.
Nastąpiła chwila zwątpienia i generalnie utrata apetytu - na szczęście na krótko :)
Nóż w dłoń i zajęłyśmy się oddzielaniem głów od macek - od razu wyglądały lepiej.

Przepis jest bardzo prosty, to wręcz ekspresowe danie:

- puszka ośmiorniczek (my kupiłyśmy Black Rose w oleju z czosnkiem - zalewa jest do niczego więc ośmiorniczki odsączyłyśmy na sitku),
- dwa ząbki czosnku (lub więcej),
- czerwona cebula,
- mrożona bazylia (można ją obecnie kupić w biedronce, w kostkach) o dziwo posiada całkiem realny smak i zapach, i wygrywa z bazylią suszoną. Jeśli ktoś posiada żywą bazylię, to rewelacyjne - my takowej nie miałyśmy,
- pieprz i sól,
- dwie łyżki mleka,
- pomidorowe pesto ze słoiczka (można przygotować samodzielnie, ale dzisiaj robimy danie ekspresowe, jak już wspomniałam wyżej).
- suszone pomidory ,
- marynowane kapary,
- makaron spaghetti.

Ośmiorniczki siekamy (nie za drobno, możemy zostawić dwie w całości dla efektu wizualnego), dusimy na oleju razem z czosnkiem, cebulą i przyprawami, dodajemy dwie łyżki mleka. Trwa to zaledwie chwilę, bowiem nie są one surowe. W chwili gdy staną się sprężyste, dodajemy kilka łyżeczek gotowego pesto.

Gotowe danie serwujemy z posiekanymi suszonymi pomidorami i marynowanymi kaparami.

Na zdjęciach możecie zobaczyć lnianą ściereczkę z naszym logotypem od aleworek.





















sobota, 22 lutego 2014

Ciasto czekoladowo-buraczkowe

Dawno nie było u nas smakowitych przepisów. Rozpoczyna się weekend, wiosenna pogoda w lutym - dobry humor zawsze idzie w parze z pysznościami.
Przepis na ciasto czekoladowo-buraczkowe, znajdziecie w oryginale tutaj: BBC FOOD RECIPES - beetroot chocolate cake (niestety nasz piekarnik nie podołał wyzwaniu i ciasto nie urosło tak duże jak na filmiku Nigela Slatera, być może była to też sprawka buraczków z jabłkami ze słoika, które są bardziej wilgotne).

Poniżej podaję przepis na ciasto ze zmniejszoną ilością czekolady (my wolimy czuć bardziej buraczki).

250g drobno startych buraczków lub gotowego przecieru ze słoika
150g gorzkiej czekolady (70%)
4 łyżki gorącego espresso - jeśli ktoś lubi może dodać więcej
200g masła
150g mąki tortowej
kopiata łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki dobrej jakości kakao
5 jajek
190g  cukru

Czekoladę rozpuszczamy w misce położonej na garnek z gotującą się wodą, dodajemy masło i kawę. Ciągle mieszamy (najlepiej trzepaczką). Odstawiamy by masa lekko ostygła. Okrągłą formę wykładamy papierem do pieczenia lub folią aluminiową (radzę użyć papieru, my niestety miałyśmy tylko folię). Piekarnik nastawiamy na 180 stopni.
Rozbijamy jajka i oddzielamy białko, które ubijamy na pianę wraz z cukrem. Żółtka wraz z buraczkami, dodajemy do masy czekoladowej i mieszamy tylko do połączenia się składników.
Składniki suche mieszamy w osobnej misce i dodajemy stopniowo do naszej masy buraczkowo-czekoladowej. Wszystko razem mieszamy i przelewamy do formy. Ciasto pieczemy około 40 minut.



Polecamy w szczególności eko wyroby z folwarku Wąsowo. Urokliwe miejsce, do którego z pewnością wybierzemy się na wiosnę.





Ciasto najlepiej serwować ze schłodzoną bitą śmietaną.

Smacznego.

sobota, 15 lutego 2014

Dbaj o swój chlebek :)

Nasze babcie dobrze wiedziały jak przechowywać świeżo upieczony chleb. Zawijały go w płócienne lub lniane szmatki i chowały niedaleko kamiennego pieca, z którego powstał (szczególnie ten na zakwasie). Dom długo przypominał zapachem piekarnię. Dziś, nikt nie zadaje sobie trudu nad tym, by chleb przepakować z reklamówki lub papierowej torebki. Ląduje on prosto do chlebaka. 

Niewiele osób wie, że lniany materiał posiada właściwości antybakteryjne, które sprawiają, że przechowywana w nim żywność dłużej zachowuje świeżość. Poza tym jest bardzo wytrzymały i przewiewny. Więcej na temat jego zastosowań możecie przeczytać na blogu Adrianny Wołczyk ( http://aleworek.pl/), która produkuje przepiękne lniane przedmioty. Każdy może znaleźć coś dla siebie, w nowej kolekcji pojawiły się poduszki, fartuszki i dekoracje stołu, ale przede wszystkim nie brakuje przepięknych worków na chleby.

Sesja zdjęciowa odbyła się w restauracji Chłopskie Jadło w Poznaniu. Miejsce to osobiście uważamy za jedno z najładniejszych oraz najbardziej przytulnych pod względem wystroju.